Translate

piątek, 8 stycznia 2016

UKRADZIONA LEGENDA – „wSieci” o Henryce Krzywonos!


Próbuje się ją przedstawiać jako legendarną opozycjonistkę o zasługach równych Annie Walentynowicz.

Przeczy temu wiele faktów i relacji wciąż żyjących uczestników wydarzeń z sierpnia 1980 r. Także akta IPN, do których dotarliśmy, wskazują, że w życiorysie „Heni tramwajarki” istnieje więcej znaków zapytania, niż sądzono. Jest co wyjaśniać – piszą Marek Pyza i Marcin Wikło na łamach nowego wydania tygodnika „wSieci”.

 

Mimo że podczas wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego w planie obrad Sejmu nie było dyskusji, Henryka Krzywonos z impetem wkroczyła na mównicę. „Chodzi o konstytucję… a to nie jest rzecz, którą dostaliśmy w prezencie, my żeśmy ją wywalczyli” — krzyczała, wymachując tekstem ustawy zasadniczej. Nie przebierając w słowach, straszyła Prawem i Sprawiedliwością. „Zaraz będzie 13 grudnia, ciężkie dla nas lata stanu wojennego… Dokładnie pamiętamy, jak to było. […] o godz. 6.00 rano pukali do naszych drzwi i nie było wcale wesoło” — pełne przerysowanych, teatralnych emocji, wystąpienie posłanki Platformy przypominają autorzy tekstu „wSieci”.
Po tym spektaklu nikt nie miał wątpliwości, jakie zadania Platforma wyznaczyła Henryce Krzywonos: — Jest miłą kobietą, ale od początku było widać, że w tym parlamencie ma określone zadanie: wywołać awanturę. W takich momentach coś w nią wstępuje — tłumaczy nam jeden z posłów, który na sali plenarnej zajmuje nieodległe od niej miejsce.
Medialna kariera Henryki Krzywonos rozpoczęła się w 2010 r. W czasie rocznicowego zjazdu „S” weszła na mównicę i zrobiła fantastyczny prezent Donaldowi Tuskowi — w niewybredny sposób zaatakowała Jarosława Kaczyńskiego. „Panie prezesie, bardzo pana proszę, żeby pan nie buntował ludzi przeciwko sobie. Nie wiem, co panu się stało. Ja panu bardzo współczuję, ale proszę współczuć innym i dać im normalnie żyć. Bo wszystko, co pan robi, to — przepraszam bardzo — mnie to obraża, że pan niszczy godność Lecha. To pan ją niszczy!” — wykrzyczała. Tę scenę telewizje powtarzały do znudzenia, a Krzywonos stała się bohaterką lewicowo-liberalnego salonu – przypominają Marek Pyza i Marcin Wikło.
Nazywam się Henryka Krzywonos-Strycharska. Jestem sygnatariuszem Porozumień Sierpniowych, to ja zatrzymałam komunikację w Gdańsku” — tymi słowami „legendarna” tramwajarka rozpoczęła swoją tyradę podczas obchodów 30-lecia „Solidarności” w Gdyni. Taką wersję wydarzeń z sierpnia 1980 r. słyszeliśmy jeszcze wielokrotnie.
Czy ma ona coś wspólnego z prawdą? 
Czy inne, wielokrotnie powielane opowieści służące do budowy solidarnościowej legendy Henryki Krzywonos są prawdziwe? 

Więcej w najnowszym wydaniu tygodnika „wSieci”, w sprzedaży od 4 stycznia br., także w formie e-wydania na http://www.nexto.pl/rf/pr?p=35638&pid=161041





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

adtxt