Translate

wtorek, 1 grudnia 2009

Odnieść sukces w biznesie.(cz.1)



W roku 1997, na samym jego początku, znalazłem się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Kiepska praca, a co za tym idzie, niskie dochody i brak pomysłu na przyszłość. Codzienne czytanie ogłoszeń prasowych w dziale „praca” stało się wręcz „rytuałem” przy porannej kawie.
Przez kilka miesięcy bezskutecznie wertowałem dziesiątki stron w poszukiwaniu jakiegoś sensownego zajęcia dającego, nie tylko satysfakcję z wykonywanej pracy, ale również przyzwoity dochód. Coraz częściej myślałem o pracy na własny rachunek, mówiąc wprost, marzyłem o rozpoczęciu swojego „biznesu”.
Ta myśl nie dawała mi spokoju. Był tylko jeden problem: co miałbym robić nie mając kapitału? Kilku znajomych, również mój brat, od kilku miesięcy sprzedawali polisy ubezpieczeniowe i bardzo mnie do tego namawiali.
Ja i agent ubezpieczeniowy? To przecież niemożliwe! Trzeba umieć rozmawiać, mieć dar przekonywania, a ja tego u siebie nie widziałem.
Któregoś poranka, jak zwykle rozpocząłem dzień pracy od kawy i gazet, przeglądając ogłoszenia z nadzieją, że wreszcie coś odpowiedniego znajdę.
Natrafiłem na niepozorny anons; „Kurs na agenta ubezpieczeniowego” , tel., adres. Dlaczego nie, tyle osób mnie namawia, w końcu nic nie ryzykuję, pomyślałem i zadzwoniłem. Kurs miał się rozpocząć za tydzień, trwać dwa tygodnie (dokładnie 10 dni) i zakończyć egzaminem państwowym, po którym, zakładając, że się go zda, otrzyma się licencję agenta ubezpieczeniowego. Z góry założyłem, że z tą firmą nie będę współpracował( organizator kursu).
Sam kurs był strasznie nudny, a zwłaszcza wykłady z Prawa Cywilnego, ale jakoś dobrnąłem szczęśliwie do końca. Egzamin okazał się dość łatwy i w ten oto sposób stałem się „Agentem Ubezpieczeniowym”.
I co dalej? 

Czytaj więcej>> 

__________________________________________

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

adtxt