To był jeden z najgorszych okresów w moim życiu, na samym początku tego feralnego roku, znalazłem się w sytuacji nie do pozazdroszczenia.
Codzienne czytanie ogłoszeń prasowych w dziale „praca” stało się wręcz „rytuałem” przy porannej kawie.
Przez kilka miesięcy bezskutecznie wertowałem dziesiątki stron w poszukiwaniu jakiegoś sensownego zajęcia dającego, nie tylko satysfakcję z wykonywanej pracy, ale również przyzwoity dochód. Coraz częściej myślałem o pracy na własny rachunek, mówiąc wprost, marzyłem o rozpoczęciu swojego „biznesu”.
Ta myśl nie dawała mi spokoju. Był tylko jeden problem: co miałbym robić nie mając kapitału?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz